Thursday, May 1, 2008

Prezydent Rudy Giuliani czyli zabójcze słońce Florydy

Floryda. Dzisiaj odbędzie się tam głosowanie mające istotny wpływ na dalszy przebieg wyścigu o republikańską nominację. Jest to również głosowanie kluczowe dla kandydatury Giulianiego. I biorąc pod uwagę ostatnie sondaże - ostatnie w którym będzie można zagłosować na byłego burmistrza Nowego Jorku. Przeprowadził on według mojej oceny najgorszą kampanie wyborczą w najnowszej historii.

Skoncentrował on swoją uwagę na stanach, które będą głosowały w super wtorek (takie właśnie jak Floryda, NY czy Kalifornia) i zupełnie zmarginalizował znaczenie psychologiczne początku wyścigu i zwycięstw nawet w najmniejszych stanach. Mimo ogromnych środków finansowych (47 mln dolarów) sztab Giulianiego wykorzystuje je gorzej niż załoga bogatszego Romneya ale również mniej skutecznie niż sztab Huckabee'go, który zrezygnował zupełnie z reklamowania się we florydzkiej telewizji właśnie z powodów finansowych (ma do dyspozycji tylko 2,3 mln dolarów). Dystans miedzy Huckabee i Rudy'm miesci się w granicach błędu statystycznego. Giuliani nie docenił ilości „publicity" jakie zapewniał udział i zwycięstwo w poprzedzających Florydę „primaries". Przespał początek wyścigu i gdy reporterzy donosili o najnowszych kierunkach kampanii jego sztab biernie czekał. Jak sprinter fantasta, marzył iż jego konkurenci w wyścigu o nominację gremialnie się wywrócą a on spacerkiem podbije NY i Kalifornie i pokona metę. Bo na papierze w listopadzie był nie pokonany. I biernie epatował się tymi sondażami gdy inni dysponując nieporównywalnie mniejszymi środkami wygrywali w Iowa.
A Giulianni musiał byc aktywny od początku nie tylko z powodu publicity i obecności w mediach. On musiał przekonać prawe skrzydło republikanów, że pomimo jego proaborcyjnych poglądów powinni mu zaufać. Przekonał południe stanu Floryda, gdzie silnie popiera go mniejszość hiszpańskojęzyczna. Reszta mieszkańców oparła się czarowi zdecydowanego Giulianiego, skutecznie walczącego z przestępcami i zarządzającego Ny podczas ataku terrorystycznego 9/11.
Osobiście nie sadzę aby słoneczny stan był kluczowy dla reszty kandydatów. Kolejne rezygnacje pojawią się po piątym lutego (super wtorek) a 7 lutego konferencja konserwatystów CPAC wyznaczy swojego faworyta. I ta osoba, która uzyska ich poparcie uzyska nominację republikanów. Czy McCain pogodzi się z prawym skrzydłem republikanów? To pytanie pozostaje rozstrzygające.

Wg. mnie "super tusday" przypieczętuje istnienie dwóch obozów. Lewicowemu i niewiele różniącemu się od kandydatów demokratycznych tandemowi McCain - Joe Lieberman (były senator demokratyczny, pierwszy kandydat na wiceprezydenta USA wyznania mojżeszowego) przeciwstawić tandem Romney - Huckabee, który obecnie rywalizuje o ten sam konserwatywny elektorat umniejszając wzajemnie swoje szanse.

Szanse Huckabee'go na sukces wzrosły po rezygnacji z kandydowania Freda Thompson'a, który wg sztabu pastora baptystów przyczynił się do tego iż w Południowej Karolinie to McCain zwyciężył a nie Mike. Najnowsze sondaże pokazują iż Mike prowadzi na południowym wschodzie USA (np. Georgia, Alabama, Arkansas, Tennessee).
Media wieszczą wysoką frekwencję. Około pół miliona ludzi wzięło już udział w republikańskim głosowaniu, a zarejestrowanych jest około 5mln republikanów. Floryda kojarzy się ze słońcem i huraganami. Tym razem przy urnie będzie goręcej niż na plaży a ja dla jednego z kandydatów przepowiadam również huragan. O imieniu nie mniej straszniejszym niż Katrina.

„Rudy out"

No comments: