Thursday, May 1, 2008

Majchrowszczyzna czyli ścięcie toporem

W Krakowie drugą kadencję miastem zarządza kandydat SLD Jacek Majchrowski popierany przez PO. Paradoksalnie za układ PO-SLD w Krakowie odpowiedzialny jest Paweł Sularz - konserwatysta (członek Młodych Konserwatystów i Stronnictwa Konserwatywno-Ludowego) organizujący msze święte z okazji śmierci króla Francji Ludwika XVI, ściętego przez rewolucjonistów jakobińskich. Swoje zniesmaczenie SLD i działaniami postkomunistów podkreślał na każdym kroku do momentu gdy kandydat PO przegrał wybory na prezydenta Krakowa nie tylko z kandydatem PIS ale i SLD. Wtedy Sularz koniunkturalnie opowiedział się za współpracą z Majchrowskim oraz stał się wrogiem Rokity, wypierając tego na margines partii. Konflikt w małopolskiej PO był szczególnie nagłośniony i do tej pory oddziałowywuje na aktualną politykę partii. Raz po raz pojawiają się słuszne pomysły na zagospodarowanie Jana Marii, ale styl w jaki zabiega się o jego powrót na łono pozostawia wiele do życzenia...

Niestety ani walka z Rokitą ani popieranie Majchrowskiego nie są krokami rozważnymi a co więcej doprowadzą w przyszłości do politycznej porażki. Uwiarygadnianie Majchrowszczyzny czyli biernego, pełnego inercji stylu zarządzania miastem, gdzie zamiast nowych inwestycji mamy nowe doniesienia o np. współpracy prezydenta z SB, jego ocierających się o korupcyjne zarzuty negocjacjach czy problemach z ludźmi na listach wyborczych przypomina mi zachowanie tow. Winnickiego z filmu Alternatywy 4. Koniunkturalizm Sularza jest totalnie niezrozumiały. Nie tylko z powodów ideowych ale i politycznych. Elektorat bowiem widzi, iż nie tylko Wrocław i Warszawa ucieka Krakowowi pod względem inwestycji ale również Gdańsk (reklamowanie Gdańska np. Londynie, budowa stadionu) czy Poznań. To że mistrzostwa Europy nie odbędą się w mieście, który dysponuje najlepszą drużyną piłkarską ostatniego dziesięciolecia jest przykładem jak nieskuteczni w swoich zabiegach są aktualni włodarze miasta. Lobbing na poziomie przedszkola.

Kolejna sprawa to rozkopany od dwóch lat Rynek Główny. To przykład żenującego zarządzanie i kompletnego braku konsekwencji w procesie decyzyjnym. Gazeta Polska w 2006 pisała: „W znajdujących się pod nim podziemiach rodzina krakowskich biznesmenów o nazwisku Likus chciała stworzyć hipermarket. Pomysł popierał prezydent Majchrowski. Mimo zdecydowanego sprzeciwu konserwatora zabytków rozpoczęto tam badania archeologiczne. Przy okazji remontu rynku prokuratura wszczęła śledztwo w sprawie „sprowadzenia bezpośredniego niebezpieczeństwa zagrażającego życiu wielu osób oraz mieniu znacznej wartości" podczas prac." Nie wspominając o długości remontu na rondzie Mogilskim...

Kolejna sprawa to katastrofalny PR miasta, na który Kraków jako turystyczna i intelektualna stolica kraju nie może sobie pozwolić. To jak często i głośno mówi się o sukcesie Wrocławia, to jak dobre publicity ma to miasto, powinno być wzorcem do naśladowania. Niestety PR spod Wawelu raz po raz określany jest jako dno. Krytykowano styl zabiegania o Euro 2012 dla Krakowa, politykę prezentująca Kraków jako stolicę plebejskiej rozrywki czy negocjacje ze spółka Forte, która według niektórych może zakończyć się finansową zapaścią miasta.
Od lipca 2007 Kraków jest drugim miastem w Polsce pod względem ilości mieszkańców (wyprzedził Łódź). Fakt ten wogóle nie jest wykorzystywany w promowaniu miasta lub informowania o nim.

Kraków od wielu lat lideruje w organizowaniu najlepszej i największej imprezy sylwestrowej w kraju. I tu także w roku 2007 (po raz pierwszy od dziesięcioleci) zarząd zawiódł. Okazało się, iż w opinii większości uczestników i obserwatorów lepszą imprezę pod względem artystycznym, i liczniejszą jeśli chodzi o uczestników, przygotował Wrocław.

Doszło do tego iż grupa krakowskich specjalistów zajmujących się public relations utworzyła stowarzyszenie Kraków PR, pragnące wspomagać władze miasta w jej polityce informacyjnej...

No comments: