Thursday, May 1, 2008

Polskie kwalifikacje zawodowe

Sejm RP uchwalił w dniu 23 stycznie bieżącego roku ustawę klaryfikujacą zasady uznawania w Polsce kwalifikacji zawodowych nabytych w państwach członkowskich Unii Europejskiej. Za 50 złotych w „ustawowo określonej instytucji" cudzoziemiec posiadający dyplom MA np. uniwersytetu w Bolonii czy Dublina będzie mógł uzyskać potwierdzenie tego samego tytułu magistra w Polsce. Nie mnie ni więcej.

I tu przypomniała mi się przygoda jaką przeżył mój przyjaciel przebywający obecnie w Anglii. Otóż ten absolwent Politechniki wyjechał do Wielkiej Brytanii w poszukiwaniu oczywiście sławy i pieniędzy. Jako świeży magister czuł świat leżący u stóp i niezmiernie zdziwił się gdy w Wielkiej Brytanii jego mgr został zdeprecjonowany do stopnia licencjata...

Nie przeszkodziło mu to w znalezieniu pracy ale już pobieżna analiza merytoryki kolegów z pracy, dysponujących tym samym BA (Hons) co nasz bohater, wskazywała iż koledzy w konfrontacji z A. wyglądają jak tanie wina Palikota w konfrontacji z tokajem.
Bazując na poniższym artykule ustawy,

Art 2, pkt 1, ppkt 9
Kwalifikacjach na poziomie czwartym - oznacza to, że wnioskodawca posiada dyplom, świadectwo lub inny dokument, wydane przez uprawnioną instytucję, potwierdzające ukończenie studiów wyższych o co najmniej czteroletnim okresie kształcenia, lub odpowiednio dłuższym w przypadku nauki w cyklu innym niż podstawowy, zwanym dalej „nauką w niepełnym wymiarze", albo inne uznane w państwie wnioskodawcy za równorzędne.


rozumiem dlaczego w Polsce dyplomy uczelni brytyjskich są uznawane za równorzędne. Jest podstawa prawna i MA John Smith jest magistrem w Polsce. Ale w świetle deklaracji bolońskiej i dyrektywy 2005/36/WE dyplom mgr (MA, MSc) polskiego UW czy UJ powinien być uznany jako MA czy MSc w Wielkiej Brytanii, a tak nie jest, to dlaczego nikt nie protestuje? Przecież to nie „rocket science" i ledwo też tajemnica poliszynela, iż poziom nauczania w szkołach czy uniwersytetach brytyjskich jest zdecydowanie niższy niż w Polskich instytucjach edukacyjnych, a mimo to nasze dyplomy są na wyspach wyceniane na gorsze. Wszystko jest przecież klarowne - nasz licencjat to ichniejszy BA (hons) a mgr to MA bądź MSc. Dodatkowo uznanie dyplomu MSc UJ, instytucji z 700-letnią tradycją za równorzędny tylko z BA (Hons) Uniwerku z jakiegoś Plymouth uważam za kpinę i skandal.

Pytam zatem was czy spotkaliście się z praktykami podobnego nierównouprawnienia?

Czy w dalszym ciągu dyplom mgr Uniwersytety Warszawskiego jest licencjatem w Birmingham?
Czy dyplom MSc Uniwersytetu z Loch Ness jest mgr w naszym kraju??
Kolejna sprawa to dostęp do informacji. W Szkocji czy Irlandii istnieją strony internetowe, na których zdezorientowany pracodawca może spojrzeć co oznaczają kwalifikacje jego polskiego pracownika, bądź poszukujący zatrudnienia Polak uzupełnić cv biorąc pod uwagę brytyjski ekwiwalent swoich dyplomów. Niestety poszukiwanie odpowiednika takiej strony w Anglii, czyli kraju najchętniej odwiedzanego przez głodnych pracy Polaków to walka z wiatrakami. Zero. Null. Nothing. To zdecydowanie świadczy o tym w jaki sposób do nas podchodzą władze poszczególnych regionów UK. Wystarczy spojrzeć na layout i zawartość Szkockiej strony...

No comments: